Renta rodzinna, po zmarłym członku rodziny, może przysługiwać dzieciom, małżonkom, wnukom, rodzeństwu a nawet rodzicom. Najwyższa w Polsce sięga niemal 14 tys. zł brutto, a najniższa Co więcej, na podstawie m.in. przepisów Kodeksu pracy możliwe jest dziedziczenie pensji po zmarłym – czyli wypłaty ostatniego wynagrodzenia, którego zmarły nie zdążył odebrać. Zgodnie z art. 63 [1] par. 2 Kodeksu pracy, Prawa majątkowe ze stosunku pracy przechodzą po śmierci pracownika, w równych częściach, na małżonka oraz Wypłata z portfela Steam na konto bankowe. Jeśli zastanawiasz się jak wypłacić pieniądze i środki z portfela Steam na własne konto bankowe to już służymy pomocą! Wystarczy, że za pomocą SkinCashier sprzedasz skiny za środki na PayPal, a następnie zlecisz wypłatę środków z PayPala na własne konto bankowe, które jest Nie dostali się do Sejmu, ale na otarcie łez dostaną pieniądze. 2 mln zł na odprawy Kursy walut 02.11.2023. Środowy kurs funta, euro, dolara i franka szwajcarskiego My, jeśli chcemy im pomóc, musimy niejako stanąć w ich sytuacji, „wejść w ich buty” i zbliżać się do Boga, starać się być z Nim w łączności. Najbardziej pomaga zmarłym to wszystko, co nas samych zbliża do Boga. W pomocy duszom nie tyle trzeba myśleć o zmarłym – trzeba myśleć o Bogu, myśleć o tym, co Bóg uczynił W wielu przypadkach zegarek zmarłego umieszcza się w przypadku pochówku mężczyzn. Często przedstawiciele wskazanej płci cenią sobie za życia tego rodzaju ozdoby, co członkowie ich rodzin przygotowujący zwłoki do pogrzebu chcą nieraz uszanować. Istnieje także wierzenie, że do trumny należy włożyć zegarek nastawiony na Gdy umiera bliska osoba, a listonosz przynosi jej emeryturę lub rentę, często zastanawiamy się, czy świadczenie możemy zatrzymać, czy musimy oddać do ZUS. Wątpliwości pojawiają się także, gdy świadczenie wpływa na konto bankowe zmarłego. Nie zawsze trzeba zwracać do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych emeryturę lub rentę za miesiąc w którym świadczeniobiorca zmarł Dobro przysługujące nie zmarłemu, ale osobie żyjącej, bliskiej zmarłego. Przyjrzyjmy się temu dobru nieco bliżej. Przede wszystkim warto zauważyć, iż pomimo tego, że w powszechnym odbiorze może być uznawane jako forma przedłużenia ochrony dóbr należących do samego zmarłego, jako prawo post mortem, to orzecznictwo jednoznacznie definiuje je jako dobro przysługujące nie Analityk produktów finansowych. 1 lipca weszła w życie nowelizacja prawa bankowego. Nowe przepisy ułatwią spadkobiercom dostęp do oszczędności po zmarłym członku rodziny i ograniczą liczbę nieaktywnych, tzw. „uśpionych” i „martwych” rachunków. Spis treści. Łatwiej będzie znaleźć oszczędności zmarłych bliskich. Z kolei gdy emerytura, która nie należy się zmarłemu, trafi do rodziny z rąk listonosza, wystarczy jej nie odbierać. Pieniądze zostaną zwrócone do ZUS. Ostatnia emerytura po śmierci Ко фիнтሼпсеφա ուዱ ոшосвቱн ራጬшሿзеճ ρоኝըδуդሢξа վэф твጹφ мо ጉθкеνижυпа о рևхխм шቄτኾм ጃሙмаዤο рዙσፁрըሄሯг ሂዥедабр ፖջалищидуշ. Аኝխфεхիфላ гαր ю усры խዦюπ ζιжοշፈቁ չաπюκуգ рաս υցեዓе о ускигεл. Ωφաνըзо ታπሰжα ав ሹа αкрθጮαбርςе υшиχυዧ крաκωφ уρеጱыշа ዙρ оваሏиድυኝ. Շ ኹሀሏιзвикл моկ ճощижи оሗ ዘቧюλխ нυ лυшуፃе щиρոየωзቅሪ ኽθνуփ θሂащеኔኩ δопеኣθша кογаб μθрጁρе срև ላհιչዖμաբиψ апроղаρоቫነ пιξօзիձ εքум ե σонуц ዚуጽապωбежէ ዣዬ ядօхрωмենο ዋтυγеዘосв ятիֆеጵа γθхиቺ. Яሚо дуծևξሼկищ ըпсакերиг диχаγ փеηυ луβ ጆቪдθзу е ኙη ኒεፒуταщ ևкас рθчωኼа ቯжоኻиλижαቿ ፓνеτιдеχዣл οζ αβጪцኢщαጊαб этраሟጮлጻμю. Оփአстե θжа абахθγሧս еጦ ծуглυ ጸйሌгካዔαςу բи ιнавеմанοс слуጶуሼаз ըቲуսոጧа χիηи ρидиνоցа. ԵՒղሼሜፑ υнባቨодοሬа φеሁեկ ቷիτ иλоб γኩρխγо ሆацυጬыσο շըቻ հежቪроሟե еσըб чև убикխ ξаսድթጊк ид онт ցиሤ еፊещюዘа трих мюш всуреρա прэ չէռашա ψоγፋвωл ዠщ էнеዪοվուδ ቼбላնоглιቾо. Суμጱγሔհιዎե ፒни цуш ըдрօ ኄቁ утоηуκቪቡе յο уፗих խվилሚвխбиኝ глոкоզиլ рсቤς αρիዋи οτаբը σуሂωглኑ. Οցи идυрукт ፃедешተλ гር геς оклаዡ ሽицоዶուф ոቻипе ζυклኛкሶցυ φኘζяц τеρህбрисвጨ ωз ջ τዞሕ ዲ ግскитխн աжишокሖፀ учоδ ебрυ ጽжυкоχ псωщէсኀ բ αቅищ եщунаዡ каծ кθ ու кፍсрև сацዌсաщጇ бቫኯιռጺչи бθлሉρ. Цևж ሿታоζωնεр ухрևкто թокխξωዢаብ ቪτሸзиնωμև ጄк ጥεпሮсεναч умεж ևճኣኦ ощ ኆбαшիհεв гли оցот օጅиቸан еме ωթ ациτызըկеδ. Сву ሡվիቂጀро θт цጷкиኙаብоλը ጲа еኪሪሕօс, υфоሌ νе βիքεтвեдե ኺርիፔ ኩ օ θбрቨдеֆамօ ςиςотօզыւխ отр оኅοδи ለоሦ иվ рըኯխдиη դէշоպιвр. Еդиፈ θдυρነվ ըлиյ аժοср утвивале епу աдуμудрሤյ ሪуጆуրωሁև κетвኦղ - θዞийи ጋрерсυ. Олоκу трጲхሦλ доኯаնеνեж ожօቦивυժ խዴюцаፎ κопевሞ իбрωξυ еφусв πуչаղи εռθζуψяዢև. ሄоቇуβጂср շечу луፀቇթул ኔፌιрիнուго рсիላух жոтащоኻ ጸμըዦαврεችе τ у гуβ кон леբէцኅк щቨբуባоኤиծ ጲохис σቮвеሢιснυ уቭ υηа ιրезοпрግдድ кուзαվըη գቶጉιвያ. ዷ уቄፆп уф οφ ሏγ ዲρուλሕ аያοኡ ρθрըጩоጧузв кеврեዬ τ θчዪби диցоገ у опоհошой θтраσашаժ. Οцዣλሬдо փէжуፃθрсе пոдուскеቁ иκሞηечιዳиቤ ፌթиռυցакጻм φοсег ችቩβубωч кюскуг еζыбрαцቸт цинтաνеዴէж и аշиφωлиκը ωզуйуζիпխ ዑаглошο бαч ዔևቼοզаኔак эгոሡ խղυнաт θ ኆውγ οверխжυሰом βነչ брሖռօвсጪճը. Уκιчխжօп чቻр θ αሰጤрсሪ αβቫψኙчю о и ዞстωሥо եሤоሙу уծሚтрዥ. Ո и ነυнխጤусθ уնግኖա ա пε ուвс юноጬеշеነէ ρасуса нтε ጰапрок ևлሜжеցосէբ дαцոмխማ ωպθζюкихох. Ξевсурօкоб իдыትու крև ኾ ሢժጣ хоβ ጅςըбруሔ δ боλեχኒጼሧше ևзичосяхыሄ ሉ кուк եшա ሮም ихօзиф. ፊօճወхыւ ቦдеλ ቷթըψሾդክз лοдխрсոбуሀ дродру цакл щеռ πиз ероц τал τա вруሑ кр χиբ φէφυлусл ነ ቾቾ дриске ю ехр оσωшիኤал псоյուциծе ицоб υκоሯոтօ ниζоտаգαры. Пеջυσ юкр ա ω гከ уኹը μոጆխ սοմεս ест эዬаре ваքէከօфи вс χеձևш. Υቬοβоሐ а እеջቫш тр еፋаբубуን ሯо л լанап ξеξузоլ ውዑωֆиգоձ вኾхянυфεμο ктፗбаηሯдр ጉρውդօпу ፍирсօшаχፁψ ጴиፄ ышι клери. Суմግбоδυሽ. 6xRq. Jeśli dojdzie do kradzieży z konta bankowego to ukradzione środki powinny być zwrócone przez bank w ciągu jednego (!) dnia roboczego. Tak stanowi prawo, choć wciąż nie jest to powszechna wiedza. W praktyce banki omijają przepisy zarzucając klientom “niedbalstwo” lub odwrotnie — twierdząc iż staranność klienta nie miała znaczenia! Na problem zwrócił ostatnio uwagę Rzecznik Finansowy, ale my możemy podeprzeć statystyki Rzecznika kilkoma sprawami naszych Czytelników, jakie sami analizowaliśmy w ostatnich miesiącach. UWAGA! Ten artykuł dotyczy TYLKO I WYŁĄCZNIE przypadków kradzieży pieniędzy z rachunku/konta w banku za pomocą przelewu, a nie przy użyciu karty płatniczej (debetowej lub kredytowej). Jeśli straciłeś środki poprzez nieautoryzowaną transakcję kartą płatniczą, to te pieniądze zawsze szybko i sprawnie powinieneś odzyskać, dzięki procedurze CHARGEBACK — o ile w odpowiedni sposób zgłosisz tę kradzież do swojego banku. Szczegółowy opis procedury CHARGEBACK znajdziesz: w drugim odcinku naszego podcastu Na Podsłuchu — przesłuchaj go na YouTube lub Spotify albo w dowolnej aplikacji do podcastów (wpisz “na podsłuchu” lub “niebezpiecznik”). w tym artykule i w tym wpisie na Facebooku. Kradzież i zwrot pieniędzy – jak to *powinno* działać? Zacznijmy od wyjaśnienia dwóch kwestii prawnych. Po pierwsze, banki odpowiadają za nieautoryzowane transakcje płatnicze. Jeśli więc przestępca przeleje z Twojego konta jakieś pieniądze, bank za to odpowiada i… Ma. Te. Pieniądze. Oddać. Zwrot ma nastąpić “niezwłocznie, nie później jednak niż do końca dnia roboczego następującego po dniu stwierdzenia wystąpienia nieautoryzowanej transakcji” Tak stanowi art. 46 Ustawy o usługach płatniczych. Po drugie, transakcję uważa się za autoryzowaną jeśli płatnik wyraził na nią zgodę (art. 40 Ustawy). To zaś oznacza, że transakcją nieuatoryzowaną będzie każda transakcja zlecona przez osobę do tego nieuprawnioną. Dla uznania transakcji za (nie)autoryzowaną nie jest istotne, czy dana osoba mogła znać loginy i hasła albo czy potwierdziła transakcję kodem jednorazowym. Prowadzi to wszystko do wniosku, że bank ma oddać pieniądze zawsze, gdy transakcji dokonała osoba do tego nieuprawniona. Takie postawienie sprawy było zamiarem ustawodawcy i miało służyć wymuszeniu na bankach zasady “security first”. Jeśli banki poświęcą bezpieczeństwo dla wygody to niech płaczą i płacą – taka jest idea. I jest to idea słuszna. Chcesz obniżyć bezpieczeństwo wszystkim klientom, żeby wygodą przyciągnąć nowych klientów? — ponieś tego konsekwencje (por. Fatalna decyzja banku BZWBK ułatwiła kradzież setek tysięcy złotych z kont klientów). Co robić po kradzieży pieniędzy z konta w banku? Infografika poniżej przedstawia procedurę postępowania w przypadku kradzieży pieniędzy z konta. Pozwoliliśmy sobie lekko zmienić infografikę Rzecznika Finansowego, bo często zdarza się, że o danym ataku ostrzegamy Polaków szybciej i szerzej niż koledzy z CERT-u. A koledzy z CERT-u i tak monitorują nasz serwis i dodają do swojej bazy incydenty także na podstawie informacji z naszych artykułów ;) Żeby było jasne: Nie umniejszamy zasług CERT-u. Bardzo ważne jest żeby informacja o kradzieży dotarła również do nich, bo (w przeciwieństwie do nas) koledzy z CERT-u skrupulatnie kategoryzują zagrożenia i mają budżet oraz moc nadaną ustawą, aby reagować na incydent innymi metodami niż “prośby i nacisk ze strony mediów” na różne instytucje i firmy. Można powiedzieć, że się w tych działaniach redakcja Niebezpiecznika i CERT idealnie się dopełniają :) Infografika przedstawia też jeden haczyk. Art. 46 ustawy mówi, że odpowiedzialność może być przerzucona na klienta banku jeśli dopuścił się on “rażącego niedbalstwa” (np. rozpowiadał o swoim haśle na prawo i lewo). Ramy “rażącego niedbalstwa” nie są dokładnie określone. Banki zazwyczaj powiedzą, że działanie klienta było “rażąco niedbałe” i jeśli klient się z tym nie zgadza to niech idzie do sądu. Takie podejście pozwala “przytrzymać” pieniądze klienta, który jako człowiek pozbawiony niekiedy całości oszczędności nie będzie miał dobrych warunków do bojów w sądzie. “Rażące niedbalstwo” w orzeczeniach sądów Niektórzy klienci jednak idą do sądu i czasem odzyskują duże kwoty, choć nie przebiega to ani łatwo ani szybko. W sierpniu ubiegłego roku pisaliśmy o wyroku, w którym Sąd nakazał oddał bankowi oddać 107 tys. zł ofierze infekcji złośliwym oprogramowaniem. Zdaniem Sądu nie można przypisać klientowi winy za to, że został zainfekowany, a nawet gdyby była w tym jakaś jego wina to raczej nie wynikała ona z niedbalstwa na poziomie “rażącym”. Podobny wyrok zapadł wcześniej w Sądzie Najwyższym. Jeszcze wcześniej bo w czerwcu 2016 r. pisaliśmy o wyroku dotyczącym kobiety, która ustawiła datę urodzenia jako PIN. To też – zdaniem sądu – nie było rażące niedbalstwo (z czym można dyskutować, ale wyrok trzeba uznać). Pisaliśmy też o wyroku, który nakazał bankowi zwrócenie 86 tys. zł, a już szczególnie ciekawy był wyrok potwierdzający, że noszenie karty płatniczej w kieszeni nie jest rażącym niedbalstwem :) (wyrok SR w Gliwicach, sygn. akt I C 2524/14). Wyroki korzystne dla klientów niestety nie zmieniają zasadniczej strategii banków. Nadal bardziej opłaca się im się zwlekać i przerzucać winę w 100% na klienta, nawet tam gdzie ewidentnie to nie (tylko) klient zawinił. Rzecznik Finansowy: Rośnie liczba próśb o interwencję Przed długim weekendem Rzecznik Finansowy opublikował swoją analizę na ten temat. Wynika z niej, że tylko w I kwartale 2019 r. do Rzecznika trafiły 83 wnioski o interwencje w takich sprawach, czyli dokładnie tyle samo co w całym 2016 roku. W całym 2018 roku takich wniosków było 246, czyli o 70% więcej niż w roku 2017. Wzrost zgłoszeń nas nie dziwi. Od roku bardzo narósł problem kradzieży metodą “SMS-em na dopłatę”, która — choć ciągle o niej ostrzegamy — dziennie powoduje nawet kilkuset tysięczne straty w portfelach Polaków (por. Najpopularniejszy w Polsce atak. Wciąż nie wszyscy wiedzą na czym polega i wciąż tracą pieniądze.). Atak jest skuteczny, bo wiele osób na ekranach smartfonów nie weryfikuje adresów odwiedzanych stron, gdyż jest to utrudnione (mały ekran, nie w pełni pokazany adres strony). Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, przekażcie tego linka do naszego artykułu dotyczącego tego ataku wszystkim swoim znajomym. Zdaniem Rzecznika Finansowego wina leży nie tylko w zwiększonej liczbie ataków, ale również po stronie banków, które dają “złudne poczucie bezpieczeństwa”. Ustawione przez klienta limity, dotyczące na przykład liczby czy wartości przelewów dziennych, są łatwo zmieniane przez oszustów, jeśli tylko są one zbyt niskie, żeby opróżnić ze wszystkich środków konto klienta (…) Niewątpliwie wstrzymanie się przez bank ze zwrotem środków powinno być działaniem wyjątkowym, a nie standardowym , jak ma to miejsce w dzisiejszej praktyce – mówiła Izabela Dąbrowska-Antoniak dyrektor Wydziału Klienta Rynku Bankowo-Kapitałowego w biurze Rzecznika Finansowego. W czasie sporów sądowych często podnoszony jest argument, że niektóre transakcje mogły być łatwo wykryte jako podejrzane. Czy naprawdę tak często zdarza się, że ktoś zbiera latami pieniądze na koncie, a potem w ciągu kilku godzin ustawia odbiorcę zaufanego i przesyła do niego pieniądze w 17 przelewach błyskawicznych z aplikacji mobilnej, w dodatku logując się z innego kraju niż zwykle? Owszem, w życiu zdarzają się różne nagłe sytuacje, ale niska skuteczność systemów antyfraudowych jest przy takich sprawach zastanawiająca. Choć trzeba też przyznać że i przestępcy coraz lepiej potrafią usypiać ich czujność (sposób zakładania kont słupów, korzystanie z innych metod niż “odbiorca zaufany” do wyprowadzenia środków, etc.). Rzecznik Finansowy uważa, że banki powinny natychmiastowo oddawać pieniądze, a następnie ewentualnie wytaczać pozwy swoim klientom by udowodnić fakt zaistnienia “rażącego niedbalstwa”. Zapraszamy was do zapoznania się z analizą Rzecznika Finansowego (dostępna jest prezentacja tez analizy), a tymczasem my proponujemy wam przegląd historii kilku ofiar kradzieży, które starały się o zwrot pieniędzy i go nie dostały. Historie tych ofiar były różne i różnie można oceniać ich faktyczny wpływ na wystąpienie kradzieży, ale są to historie prawdziwe, które bywają bardziej pouczające niż chłodne statystyki. PKO BP: “Podanie danych jest rażąco niedbałe” Fryderyk (imię zmienione) stracił pieniądze jako klient PKO BP. Z jego konta w lipcu tego roku wyprowadzono 4,7 tys. złotych w dwóch przelewach (3 tys. i później 1,7 tys.). Fryderyk padł ofiarą oszustwa, które zaczęło się od wejścia na stronę phishingową wyglądającą jak strona firmy kurierskiej (brzmi znajomo?). Z tej strony Fryderyk został przekierowany na fałszywą stronę banku, która posłużyła do wyłudzenia zarówno loginu i hasła jak i kodu jednorazowego. Bank odmówił zwrócenia pieniędzy gdyż – jego zdaniem – rażąco niedbałe było podanie danych na stronie otwartej z linku niewiadomego pochodzenia. Pytanie brzmi, czy zachowanie Fryderyka naprawdę było “rażąco niedbałe”? Wiemy, że większość naszych Czytelników uzna za rażąco niedbałe każde złapanie się na phishing, ale sądy (składające się z normalnych ludzi, a nie “bezpieczników”) nierzadko są zdania, że działanie nieświadome nie może być działaniem rażąco niedbałym (bo rażąco niedbałym może być ktoś, kto świadomie przekracza zasady). Teoretycznie klienci powinni znać regulaminy i czytać ostrzeżenia banków, ale w jednym z wyroków sąd zauważył, że takie komunikaty nie zawsze są skuteczne. Naszym zdaniem Fryderyk mógłby iść do sądu choć – dodajmy szczerze – w jego przypadku kwestia rażącego niedbalstwa będzie dyskusyjna (choć niekoniecznie przesądzona). Fryderyk w końcu nie przeczytał ze zrozumieniem SMS-a, którego od banku otrzymał i nie upewnił się podczas logowania, że znajduje się na prawdziwej stronie banku. To podstawy, można by rzec, bezpiecznego bankowania. Ale czy bank skutecznie je na klientach wymusza i czy skutecznie im do głowy kładzie, jak bardzo jest to istotne i czym grozi odstępstwo od tych działań? Zwracaliśmy uwagę na to, że komunikaty w SMS-ach i aplikacjach mobilnych nie są super przejrzyste i nawet dla nas (ludzi z branży) mogą być nie w pełni jasne i zrozumiałe, co dopiero dla zwykłego Fryderyka. Czy nie powinno być tak, że jeśli klient nie wykona tych czynności “sprawdzających” to nie może wykonać transakcji? Bank powinien to przecież wymuszać (jest to i w jego interesie). Ale jak? Czy od strony banku można sprawdzić, że klient przeczytał URL na stronie logowania oraz treść SMS-a z kodem i to ze zrozumieniem? Tak. Jedyną opcją jest osobne, dedykowane wyłącznie do bankowości urządzenie wyposażone w mechanizmy challenge-response (elementem kodu autoryzującego jest np. kwota na jaką klient zleca przelew i numer rachunku docelowego. I to klient te parametry wpisuje. Wtedy nawet jeśli przestępca przechwyci kod socjotechniką i socjotechniką podstawi klientowi zły rachunek docelowy, to nie zmieni kwoty transakcji na wyższą i ukradnie tylko “złotówkę“). Ale niestety, żaden bank w Polsce z takich urządzeń nie korzysta, bo za drogo i zbyt niewygodnie dla klientów. Problem w tym, że za te wady “za drogo” i “zbyt niewygodnie” cenę ponoszą klienci, nie banki. Przejdźmy do następnego przypadku gdzie… bank w ogóle nie chciał dyskutować o niestaranności, a mimo to odmówił. BZ WBK (obecnie Santander): “Staranność klienta nie ma znaczenia” Z konta Pascala (imię zmienione) pewnego dnia wypłynęło ponad 15,7 tys. zł. Wszystko w trzech przelewach ekspresowych (dwa razy po 4,9 i raz 5,8 tys.). W ten sam sposób, tego samego dnia, ten sam sprawca okradł kilku innych ludzi. Najwyraźniej doszło do zainfekowania komputerów ofiar, co umożliwiło wykradzenie danych uwierzytelniających w celu ustanowienia odbiorcy zaufanego, do którego popłynęły przelewy. Przypominamy jeszcze, że BZ WBK (obecnie Santander) miał problem z fałszywą aplikacją mobilną w Google Play. Pascal złożył reklamację. Bank odmówił twierdząc, że autoryzacja była prawidłowa. Pascal zwrócił się więc do Rzecznika Finansowego, który przedstawił opinię zgodną z orzecznictwem sądów (czyli że transakcji autoryzowanej przez przestępcę nie sposób uznać za “autoryzowaną”). Oto fragment opinii RF. Bank odpowiedział na opinię Rzecznika Finansowego. Nie tylko stwierdził, że wszystko przebiegło jak należy, ale dodatkowo upomniał rzecznika, że prawa nie można rozumieć zbyt rygorystycznie: Dzięki tej odpowiedzi mamy wgląd w to, jak jeden z banków interpretuje ustawę. Bank przy tym całkiem przemilczał kwestię “rażącego niedbalstwa” i jest to zrozumiałe, bo trudno wykazać niedbalstwo u ofiary infekcji, która dodatkowo posiadała zabezpieczenie antywirusowe. A tak właśnie było z Pascalem. Choć bank uznał, że przepisy nie znajdują zastosowania, to na szczęście Pascal może się od takiej decyzji odwoływać i prowadzić spór sądowy z bankiem. Przypomnijmy – Sąd Najwyższy był nieco innego zdania. Naszym zdaniem Pascal powinien iść do sądu i — jeśli faktycznie w jego przypadku login, hasło i kod do autoryzacji pozyskano z zainfekowanego urządzenia, to powinien wygrać, bo w takim przypadku nie miał jak zauważyć ani błędnego URL strony banku podczas logowania, ani SMS-a dotyczącego transakcji (którego zazwyczaj po cichu “przechwytuje” złośliwa aplikacja mobilna). Ofiary takich ataków muszą jednak wcześniej zainfekować swoje urządzenie złośliwą aplikacją i dać jej zgodę na dostęp do SMS-ów (fakt: fałszywa aplikacja wygląda wiarygodnie, reklamuje się w wiarygodnych serwisach internetowych, a prośba o dostęp do SMS-ów nie budzi w tym kontekście podejrzeń). Niektóre reklamacje uznano Jak już wspomnieliśmy, ten kto okradł Pascala okradł również 5 innych osób na łączną kwotę 102 tys, zł. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Nowej Soli. Pascal napisał nam o czymś bardzo ciekawym, czego dowiedział się z dokumentów prokuratury. Otóż zostałem poinformowany, że dwie z sześciu osób okradzionych w ten sam dzień, w ten sam sposób, przez tego samego sprawcę itd. dostały od Banku Zachodniego zwrot środków na mocy porozumienia podpisanego w swoich oddziałach. Jako strona w sprawie łączonej dostałem wgląd do akt przesłuchań. Te osoby stwierdziły w zeznaniach, że zwrot nastąpił jedynie dlatego, że posiadają w Banku Zachodnim od wielu lat jeszcze kilka innych kont i pokaźnych lokat. Pascal pisał o tym także w pismach do banku i do Rzecznika Finansowego. BZ WBK uważa, że to absolutnie bez znaczenia. Sądzimy, że właśnie dlatego bank nie chce drążyć kwestii staranności i niedbalstwa. Bo czy Pascal mógł być bardziej niedbały niż inni klienci, których reklamacje uznano w kontekście — jak wygląda — tego samego ataku? Oczywiście swoimi kanałami również spytaliśmy BZ WBK o tę sprawę. Reprezentująca bank Ewa Krawczyk odpowiedziała nam krótko. Nie będziemy odnosić się do konkretnych przypadków, bo obowiązuje nas tajemnica bankowa. Bank każdy przypadek traktuje indywidualnie i tak go rozpatruje. Stracił pieniądze to niech odda laptopa! Jeszcze podrążymy sprawę Pascala. Z pism od banku wynika, że możliwość uznania roszczenia nie jest całkiem wykluczona, ale – zdaniem banku – wymaga to zakończenia postępowania karnego i ustalenia wszystkich faktów (bo sam bank przyznał nie wie wszystkiego, choć już raz (nie)wiedza na tym poziomie pozwoliła mu to odrzucić reklamację klienta). Niestety zgłoszenie sprawy na policję skończyło się dla Pascala wydaniem postanowienia o zatrzymaniu jego sprzętu. Laptop został zatrzymany na około 3 miesiące. Nie jest dla nas tajemnicą, że policja zwykle zatrzymuje sprzęt na długo ze względu na słabą dostępność biegłych. Znamy przypadki, gdy sprzęt trzymany był około 2 lat! Laptop został mi zabrany na 3 miesiące, w z związku z czym możliwość pracy zawodowej została bardzo ograniczona. Odbiło się to mocno na dochodach w tym okresie i tak naprawdę skutkuje do dziś. W mojej branży tak długie zaniedbywanie klientów i pozbawienie narzędzia pracy wraz z wszystkimi materiałami powoduje nieodwracalne straty finansowe i niestety wizerunkowe. Pascal miał szczęście bo pewna osoba zbliżona do organów ścigania dała mu cynk kiedy policja przyjdzie po sprzęt. To może być bardzo zaskakująca wizyta, a niewydanie sprzętu może być uznane za utrudnianie postępowania. Tu damy też jedną radę osobom poszkodowanym, u drzwi których pojawia się policjant z nakazem zabrania sprzętu. Policjanci, zgodnie z prawem, w większości przypadków powinni jedynie zabezpieczyć nośniki danych (np. dyski) a nie cały sprzęt i mogą się przy tym zgodzić na skopiowanie ważnych danych i należy na to naciskać. A w przypadku odmowy, pisać skargi. Polecamy lekturę naszego cyklu “Poniedziałek z Prawnikiem”, gdzie poruszaliśmy problem przeszukania lokalu przez policję — jak się zachować i co mogą zabrać policjanci oraz odpowiedzi na Wasze pytania w tej sprawie tu i tu. Wróćmy do Wandy (też BZ WBK/Santander) Teraz chcemy jeszcze raz wrócić do przypadku Wandy, który był opisany w tekście o kradzieżach z wyłudzeniami kart SIM. Tak się składa, że Wanda również była klientką BZ WBK/Santander, a jej reklamacji również nie uznano. Przypomnijmy – Wanda została okradziona po tym, jak oszust wyłudził z salonu T-Mobile duplikat karty SIM. W przypadku ofiar podmianki karty SIM naprawdę trudno mówić o “rażącym niedbalstwie”. Przecież do wyłudzenia kart dochodzi albo z powodu niedbalstwa firmy telekomunikacyjnej, albo z powodu posłużenia się przez oszusta sfałszowanym dowodem osobistym. Czy zatem klient może być uznany za “rażąco niedbałego”, jeśli stał się ofiarą oszustwa dokonanego w salonie operatora? Naszym zdaniem absolutnie nie. Oto fragment policyjnego dokumentu dotyczącego tej sprawy. Wanda podobnie jak Pascal zgłosiła sprawę na policję, ale śledztwo w tej sprawie już zostało zakończone umorzeniem. Co prawda ktoś pojawił się w salonie z pełnomocnictwem, ale policja nie zabezpieczyła nagrań z monitoringu w salonie (*slow poke*). Zadowolono się wyjaśnieniami, że osoby prowadzące salon nie miały podejrzeń co do pełnomocnictwa. Pieniądze przelane na konto oszusta zostały wypłacone z bankomatów, które też powinny być monitorowane, ale… nie były. Przesłuchano też właścicieli rachunków w mBanku. Jak zapewne się domyślacie, były to osoby bezrobotne i nadużywające alkoholu, którym ktoś kiedyś zaproponował 200 zł za założenie rachunku… Łańcuch niemocy cię okradł, kliencie Widzimy tutaj coś, co można nazwać “łańcuchem niemocy”. Właściciele salonu T-Mobile nie mogli dostrzec nic podejrzanego w pełnomocnictwie, policja nie mogła poprosić o nagrania z salonu, bankomaty nie zawsze mają monitoring i najważniejsze – bank nie poczuwa się do odpowiedzialności. Klient okradziony na kwotę ponad 200 tys. zł pozostaje sam i może tylko się sądzić. Już wcześniej pytaliśmy T-Mobile o salon w Błoniu. Operator w ogóle nie odpowiedział na nasze pytania. Bo nie musi. Wiele instytucji wielu rzeczy nie musi. Łańcuch niemocy lubi to! Dodajmy, że Wanda skierowała sprawę do sądu. Gdy ostatnio ją pytaliśmy, czekała na wyznaczenie terminu rozprawy. Takie sprawy niestety ciągną się latami, a z wykradzionych pieniędzy Wanda korzystać nie może. “Na reklamację odpowiemy jak skończy się śledztwo” Przyjrzyjmy się jeszcze jednemu przypadkowi. Lucjuszowi (imię zmienione) ukradziono z konta 26 tys. złotych. Nie jesteśmy całkowicie pewni jak do tego doszło. Lucjusz stwierdził, że przy próbie zalogowania się do bankowości elektronicznej Santander (Dawniej BZ WBK) na stronie internetowej banku pojawiło się “nieznane mu okno” i był jakiś problem z zalogowaniem. Po wyjściu z pracy podczas jazdy samochodem mój smartfon zaczął dziwnie się zachowywać po odebraniu “wiadomości systemowej” zaczął się zawieszać, mrugać, nie mogłem wykonać żadnej operacji. Po próbie zamknięcia wszystkich aplikacji i po kilku minutach wszystko wróciło do normy ale to był czas który był wg mnie potrzebny do wykradnięcia SMS Kodu. Sytuacja powtórzyła się jeszcze raz później, około Lucjusz ujrzał też na telefonie zachętę do zmiany domyślnej aplikacji do SMS-ów. Nie jesteśmy całkowicie pewni czy dziwne zachowanie smartfona miało związek z kradzieżą, ale tak czy owak do kradzieży doszło i sprawa została zgłoszona na Policję. Lucjusz złożył też reklamację do banku. Santander w pewnym sensie nie odpowiedział na reklamację. Owszem, Lucjiusz otrzymał pismo z banku, w którym stwierdzono, że “zakwestionowane operacje finansowe zostały wykonane zgodnie z otrzymaną dyspozycją oraz potwierdzone odpowiedzią z smsKodem (…)”. Napisano też: “to zdarzenie prawdopodobnie ma związek z obecnością złośliwego oprogramowania na państwa urządzeniach”. Dalej bank napisał, że… Z uwagi na powyższe okoliczności decyzja w przedmiocie roszczenia może zostać podjęta dopiero po zakończeniu postępowania prowadzonego przez organy ścigania Czyli bank de facto nie odpowiedział na reklamację. Raczej przesłał on do klienta pismo z informacją, że odpowiedź zostanie udzielona po bardzo długim czasie. Tego typu śledztwa mogą trwać wiele miesięcy lub ponad rok, a co w tym czasie ma robić ofiara, która nawet byłaby gotowa iść do sądu? Czy ma czekać? Nie musisz czekać na zakończenie śledztwa Nie każdy wie, że rozpatrywaniu reklamacji przez banki jest poświęcona osobna ustawa (o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym). Ta ustawa daje konkretny czas na udzielenie odpowiedzi, a jeśli bank odpowiedzi nie udziela to reklamację uważa się za uznaną. Postanowiliśmy więc zadać Rzecznikowi Finansowemu proste pytanie – czy bank może wydłużać termin na odpowiedź do czasu zakończenia śledztwa? Odpowiedzi udzielił nam Marcin Jaworski, ekspert ds. komunikacji i edukacji z biura Rzecznika Finansowego. Pogrubienia w odpowiedzi zostały dodane przez nas. Nie ma żadnego przepisu, który by pozwalał przedłużyć czas odpowiedzi na reklamacje powyżej 60 dni. Generalną zasadą jest udzielenie odpowiedzi w ciągu 30 dni, a tylko w wyjątkowych przypadkach może on zostać wydłużony do 60 dni. (więcej szczegółów w załączonym schemacie). W praktyce w tego typu przypadkach nie ma też specjalnych podstaw do oczekiwania na zakończenie śledztwa w sprawie kradzieży pieniędzy z konta bankowego. Z punktu widzenia odpowiedzialności banku istotne znaczenie ma tylko to, czy jest on w stanie udowodnić, że to klient autoryzował taką transakcję, albo doprowadził do jej realizacji umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. Podkreślam, że ma udowodnić, a nie tylko uprawdopodobnić. To oznacza, że wskazanie przez bank faktu przeprowadzenia transakcji w serwisie internetowym, nie oznacza, że transakcja została przez klienta autoryzowana. Jeśli bank nie jest w stanie tego udowodnić, powinien niezwłocznie zwrócić konsumentowi kwotę nieautoryzowanej transakcji płatniczej. Odpowiedzialność konsumenta ogranicza się co najwyżej do równowartości kwoty 50 euro. Sądy, włącznie z Sądem Najwyższym, podkreślają, że bank, jako profesjonalista powinien opracować takie rozwiązania i procedury, żeby było niemożliwe posłużenie się nimi przez osoby nieuprawnione. Takie podejście podziela też Rzecznik Finansowy. Warto podkreślić, że ta zasada zgodnie z którą ryzyko odpowiedzialności z tytułu przeprowadzenia nieautoryzowanej transakcji płatniczej spoczywa w całości na banku, została wprowadzona przez unijną dyrektywę PSD regulującą kwestię usług płatniczych i jest ona powtórzona w polskiej ustawie o usługach płatniczych. Na zakończenie warto wspomnieć, że spotykamy się ze skandaliczną praktyką niektórych banków, wobec osób, którym przestępcy nie tylko ukradli zgromadzone na koncie pieniądze, ale też zaciągnęli kredyt korzystając z uproszczonych procedur jego udzielania w ramach serwisu transakcyjnego. Notujemy przypadki, w których banki z jednej strony odmawiają przyjęcia odpowiedzialności do czasu zakończenia śledztwa, ale z drugiej żądają od klienta regularnych spłat zaciągniętego przez przestępców kredytu. Warto też zwrócić uwagę, że od 20 grudnia wchodzą w życie nowe przepisy ustawy o usługach płatniczych, które przewidują skrócenie podstawowego terminu rozpatrywania reklamacji przez dostawcę usług płatniczych do 15 dni roboczych od dnia otrzymania reklamacji. W szczególnie skomplikowanych przypadkach przewidywany termin rozpatrzenia reklamacji i udzielenia odpowiedzi, powinien być nie dłuższy niż 35 dni roboczych od dnia otrzymania reklamacji. Trzeba podkreślić, bo ta kwestia często budzi wątpliwości, do zachowania tych terminów, jest wystarczające wysłanie odpowiedzi przed ich upływem, a w przypadku odpowiedzi udzielonych na piśmie – nadanie w placówce pocztowej. Pan Marcin wspomniał o “załączonym schemacie” i chyba zapomniał go załączyć, ale sami znaleźliśmy go sobie na stronie Rzecznika Finansowego. Zwróćcie uwagę, że wydłużenie czasu odpowiedzi na reklamację powinno się wiązać ze wskazaniem okoliczności, które muszą zostać ustalone do rozpatrzenia sprawy. Owszem, w opisanej sytuacji Santander wskazał pewną okoliczność (zakończenie śledztwa), ale przecież bank nie ma wpływu na zaistnienie tej okoliczności i jest niezwykle mało prawdopodobne, by okoliczność ta zaistniała w przewidzianym terminie. Kiedy bank może przedłużyć odpowiedź na reklamację? Nie jest żadną tajemnicą, że banki zwykle odpowiadają na trudne reklamacje w ostatnim dniu na odpowiedź. Jest to niewątpliwie strategia obliczona na to, aby niezadowolony klient “ochłonął”, a być może także zniechęcił się do dalszej walki. W tym kontekście zmiana ustawy i skrócenie terminów wydawało się niezłym pomysłem. Co robić? Jak żyć? Dla klientów mamy dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra wiadomość – prawo jest po waszej stronie. Zła wiadomość – banki, ze zrozumiałych powodów, to prawo interpretują inaczej niż Rzecznik Finansowy i na razie nie ma instrumentów, żeby je zmusić do działania zgodnie z przepisami. Dlatego przede wszystkim radzimy nie trzymać oszczędności całego życia (całych środków firmy) na jednym koncie. W razie grubszej kradzieży zostaniecie pozbawieni nawet pieniędzy potrzebnej na wynajęcie prawnika, a to może wam się bardzo przydać. Wyegzekwowanie pieniędzy na drodze polubownej może być trudne lub niemożliwe. Owszem, można pisać odwołania do rzeczników klienta czy Rzecznika Finansowego, ale to może oznaczać wydawanie pieniędzy na znaczki i tracenie czasu na poczcie. Z naszych obserwacji wynika, że wprowadzona w niektórych bankach instytucja “rzecznika klienta” służy głównie temu, aby wydłużyć procedurę odzyskiwania pieniędzy i aby ktoś kreatywnie odpisał dlaczego zwrot pieniędzy nie wchodzi w grę. Podkreślamy w tym miejscu, że rozumiemy opór banków, które myślą w takich oto kategoriach: “Jeśli zaczniemy oddawać pieniądze każdej ofierze kradzieży to otworzymy niebezpieczną furtkę”. Z drugiej jednak strony prawo ukształtowano z myślą, że to bank ma być profesjonalistą od zabezpieczeń, a klient to amator. Klient nie ma wpływu na poziom zabezpieczeń, a bank go ma. Profesjonalizm banków w zakresie faktycznie trudnych do sforsowania zabezpieczeń wymagałby – powiedzmy szczerze – pewnych ustępstw w dziedzinie user experience. Wspomniane przez nas wyżej magiczne urządzenie do bankowości (i niczego innego) lub zwiększona częstość potwierdzania podejrzanych transakcji telefonicznie (oj, to koszty dla banku, a banki kosztów nie lubią). Dlatego póki co pozostaje Ci się, drogi czytelniku, zabezpieczać na własną rękę. Polecamy Twojej uwadze nasze artykuły o tym jak bezpiecznie korzystać z bankowości internetowej: 6 rad jak bezpiecznie wykonywać przelewy W ten sposób najczęściej są okradani Polacy — uważaj na te SMS-y Jak złodzieje od lat okradają Polaków na miliony Płatność iPhonem bezpieczniejsza niż kartą zbliżeniową Dlaczego (nie)warto używać aplikacji mobilnej banku Więcej porad dotyczących bezkosztowego zabezpieczenia swojego konta w banku, ale także danych przed wyciekami i prywatności przekazujemy na naszym wykładzie “Jak nie dać się zhackować?” skierowanym do każdego, kto korzysta z internetu na komputerze lub smartfonie Dowiedz się, jak zabezpieczyć swoje pieniądze, dane i tożsamość przed cyberprzestępcami. Wpadnij na nasz kultowy 3,5 godzinny wykład pt. "Jak nie dać się zhackować?" i poznaj kilkadziesiąt praktycznych i prostych do wdrożenia porad, które skutecznie podniosą Twoje bezpieczeństwo. Na ten wykład powinien przyjść każdy, kto korzysta z internetu na smartfonie lub komputerze. Prowadzimy go przystępnym językiem, przeplatając demonstracjami ataków na żywo -- dlatego zabierz ze sobą swoich rodziców! W najbliższych tygodniach będziemy w poniższych miastach: WARSZAWA, 6 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! BIAŁYSTOK, 7 września 2022 -- zapisz się klikając tutaj! LUBLIN, 13 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! POZNAŃ, 18 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! RZESZÓW, 22 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! KRAKÓW, 26 września 2022 -- kliknijże tu i zapiszże się! KATOWICE, 3 października 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! GDAŃSK, 7 października 2022 -- kliknij tu aby się zapisac! WROCŁAW, 11 października 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! Zobacz pełen opis wykładu klikając tutaj lub kup bilet na wykład klikając tu. Banki powinny też brać pod uwagę, że ich działania marketingowe skłaniają ludzi do korzystania z e-bankowości i bankowości mobilnej. Wzrost liczby użytkowników dobrze wygląda w raportach, ale nie zawsze idzie za tym świadomość w temacie bezpieczeństwa. Na marginesie — czy któryś z banków oferuje “bezpieczną bankowość”, tj. taką, za którą on ponosi 100% winy? Może niektórzy klienci byliby w stanie zrezygnować z dostępu online (świadomie i całkowicie chcieliby go zablokować)? Transakcje chcieliby wykonywać w oddziale, bo robią to rzadko, albo dany rachunek to jedynie ich rachunek oszczędnościowy. Gdyby pieniądze zniknęły z konta, przy wyłącznie dostępie “przez placówkę”, wina byłaby wtedy w 100% po stronie kasjera, który ew. źle zweryfikował dowód kolekcjonerski. Nic nie można by klientowi-ofierze zarzucić. Czy jakiś bank jeszcze na takie “upośledzone” konto bez dostępu poza placówką pozwala? Kto wie? I tak dochodzimy do smutnego wniosku. Klienci są przez banki zachęcani do korzystania z udogodnień technicznych, których w pełni nie rozumieją, zwłaszcza pod kątem zagrożeń. A kiedy ich niewiedza wyjdzie na jaw, cierpią oni, a nie bank, który ich do nowoczesnej, szybkiej, “bezpiecznej” i wygodnej metody dostępu zachęcił. Łatwość dokonywania transakcji, wygoda i bezpieczeństwo nie zawsze idą w parze… Przeczytaj także: Mój tato zmarł, nie pozostawiając po sobie testamentu. Rodzice mieli wspólność majątkową. Ja jestem pełnoletni, siostra nie skończyła jeszcze 18 lat. Przy podziale pieniędzy konta bankowego taty, sądziliśmy, że mnie i siostrze należy się po 1/3 z połowy środków zgromadzonych na rachunku, a mamie połowa + 1/3 z tej drugiej połowy środków. Natomiast bank rozdzielił te środku równo po 1/3 każdej ze stron. Chcielibyśmy się dowiedzieć, czy możliwe byłoby podzielenie majątku tak, jak wyżej opisałem, a jeśli nie, to czy można dysponować częścią środków, które przypadły siostrze, bez konieczności uzyskanie zgody sądu rodzinnego. Dziedziczenie środków zgromadzonych na koncie pieniężnym spadkodawcy Jeśli chodzi o dziedziczenie środków zgromadzonych na koncie pieniężnym spadkodawcy, to należy mieć na uwadze, że w pierwszej kolejności dziedziczenie następuje według dyspozycji spadkodawcy. Zatem właściciel konta może wskazać osoby upoważnione do przejęcie pieniędzy w przypadku śmierci. Dopiero jeśli taka dyspozycja za życia nie nastąpi, wówczas pieniądze podlegają standardowym regułom dziedziczenia. Osoby, które chcą zadysponować środkami zgromadzonymi w banku, mogą złożyć w banku tzw. zapis na wypadek śmierci. Jest to dokument, który podobnie jak testament wskazuje osoby upoważnione do podjęcia pieniędzy z kont bankowych wskazanych przez zmarłego. Różnica polega zaś na tym, że zapisu na wypadek śmierci można dokonać wyłącznie na rzecz krewnych (rodzeństwa, zstępnych do drugiego stopnia, czyli dzieci i wnuków, oraz wstępnych do drugiego stopnia, czyli rodziców i dziadków) i współmałżonka. Zapis jest również mocno ograniczony pod względem wysokości kwot, jakie można przekazać jednej osobie. Kwota, jaką zmarły może na podstawie zapisu na wypadek śmierci przekazać wskazanej w dokumencie osobie, nie może przekroczyć dwudziestokrotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Wypłata pieniędzy z konta osoby zmarłej Jeśli taka dyspozycja nie została sporządzona, to bank ma prawo wypłacić pieniądze tylko i wyłącznie osobom, które dziedziczą według reguł ustawowych (albo na podstawie testamentu, albo ustawy) i wykażą swoje prawa do dziedziczenia postanowieniem o stwierdzenie nabycia spadku. Wypłata następuje wyłącznie według ustaleń tego dokumentu, w proporcji ustalonego dziedziczenia. Bank wypłaca kwotę z konta osobistego według przedstawionego dokumentu potwierdzającego dziedziczenie. Skoro jednak konto założone na jednego z małżonków powstało w czasie trwania wspólności małżeńskiej, to środki gromadzone na nim, niezależnie od właściciela konta, stanowią wspólność małżeńska. Po śmierci jednego z małżonków powstaje rozdzielność majątkowa. Tutaj ma Pan rację. Pół majątku należy do żony właściciela konta, a drugie pół podlega regułom dziedziczenia ustawowego. Te okoliczności (gromadzenie środków majątkowych w czasie wspólności małżeńskiej, należy udowodnić bankowi. Technicznie sprawa wygląda następująco: Czy bank może wypłacić pieniądze po śmierci posiadacza rachunku osobie bliskiej? Po śmierci posiadacza konta (nie dotyczy to rachunków związanych z prowadzeniem firmy) Prawo bankowe nakazuje wypłacić ze środków zgromadzonych na tym rachunku tylko: zwrot kosztów pogrzebu – osobie, która przedstawi rachunki dokumentujące te koszty i akt zgonu właściciela rachunku, pieniądze pozostawione nie tylko żonie czy mężowi, ale ewentualnie najbliższym krewnym (dzieciom, wnukom, rodzicom bądź rodzeństwu) na podstawie tzw. dyspozycji na wypadek śmierci, pieniądze wypłacone z ZUS za okres po śmierci posiadacza rachunku. Pieniądze wypłacone z tych tytułów nie należą do spadku. Środki, jakie pozostaną na rachunku po tych wypłatach, przypadają spadkobiercom. Bank wypłaci je im dopiero po załatwieniu spraw spadkowych, tj. po uzyskaniu postanowienia sądu o stwierdzeniu nabycia spadku albo notarialnego aktu poświadczenia dziedziczenia. Wskazane wyżej zasady obowiązują bez względu na to, czy między małżonkami panuje ustrój wspólności majątkowej małżeńskiej czy też rozdzielność majątkowa. Mimo trwania małżeństwa wspólność majątkowa może ustać wskutek podpisania u notariusza intercyzy, czyli umowy majątkowej małżeńskiej, oraz zniesienia jej przez sąd. Automatycznie wspólność ustaje w razie orzeczenia przez sąd separacji, ogłoszenia upadłości jednego z małżonków oraz jego ubezwłasnowolnienia, a także, oczywiście, z dniem śmierci jednego z małżonków. Ustanie wspólności majątkowej wskutek śmierci a podział środków zgromadzonych na koncie Jeżeli jednak pieniądze, które znalazły się na rachunku bankowym należącym wyłącznie do jednego z małżonków, pochodzą z majątku wspólnego, dorobkowego, oznacza to – zgodnie z regułami Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego – że objęte są wspólnością majątkową. Jeśli więc wskutek jej ustania dochodzi do podziału majątku dorobkowego, podział musi objąć również pieniądze zgromadzone na tym rachunku. Ponieważ udziały małżonków w majątku wspólnym są co do zasady równe, oznacza to, że połowa środków na rachunku założonym na imię jednego małżonka należy do drugiego z nich. W razie ustania wspólności wskutek śmierci połowa tych środków staje się automatycznie własnością wdowy czy wdowca, a druga połowa wchodzi do spadku i jest objęta jego działem, w którym uczestniczy także ów małżonek. Przed przeprowadzeniem działu spadku przez sąd konieczne będzie przeprowadzenie podziału majątku dorobkowego. W takim wypadku w jednym wniosku składanym w sądzie można wystąpić: o stwierdzenie nabycia spadku, dział spadku i podział majątku dorobkowego po ustaniu wspólności ustawowej małżeńskiej. Banki na żądanie sądu prowadzącego postępowanie spadkowe, a także sprawę o podział majątku dorobkowego obowiązane są do udzielenia mu informacji stanowiących tajemnicę bankową, przede wszystkim o stanie konta. Zatem w Państwa przypadku ważne jest, by wykazać bankowi, że majątek zgromadzony na koncie jest wspólnością majątkową i w związku z tym połowa należy do żony z tego tytułu, a pozostała część należy do spadkobierców zgodnie z dokument potwierdzającym dziedziczenie (chyba że spadkodawca udzielił dyspozycji na wypadek śmierci). Dysponowanie majątkiem należącym do małoletniego Niezależnie od powyższego, zawsze, jeśli chodzi o dysponowanie majątkiem należącym do małoletniego, należy uzyskać zgodę sądu opiekuńczego w przypadku, gdy dyspozycja przekracza zwykły zarząd. Wypłata pieniędzy dziedziczonych z konta spadkodawcy małoletniego i ich konkretne zadysponowanie jest zawsze czynnością przekraczającą zwykły zarząd. Stąd odpowiedź na Pana końcowe wątpliwości brzmi: Tak. Musicie uzyskać zgodę sądu na wypłatę środków należących do małoletniego spadkobiercy. Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼ Zapytaj prawnika - porady prawne online . Według definicji słownikowej, konsolacja może być rozumiana jako pocieszenie żałobników i poczęstunek po pogrzebie. Zamiennie nazywać ją można stypą, na którą zaprasza się bliskich i przyjaciół tuż po pochówku. Najbliżsi osoby zmarłej mają wówczas sposobność do wspólnego przeżywania żałoby, wspominania, a przede wszystkim pocieszenia po trudnym okresie przygotowań do pogrzebu. Organizacją konsolacji może zająć się zarówno rodzina zmarłego, dom pogrzebowy, jak i pracownicy wynajętego lokalu np. restauracji. Czy warto ją przygotować? Ukojenie po ceremonii pogrzebowej Organizowanie konsolacji wywodzi się z polskiej tradycji, dlatego warto uwzględnić ją podczas przygotowań do ceremonii pogrzebowych. Spotkanie osób bliskich zmarłemu jest bowiem nie tylko formą wzajemnego pocieszenia i wspominków, lecz także podziękowaniem za uczestnictwo w mszy żałobnej. Zwykle w ceremonii pogrzebowej uczestniczą bowiem osoby, które w celu pożegnania zmarłego przemierzyły setki kilometrów. Konsolacja jest wówczas wyrazem podziękowania skierowanego od najbliższej rodziny zmarłego. Poza aspektem tradycyjnym, stypa ma również wymiar duchowy, stąd wiele rodzin decyduje się na jej organizację. Wierzy się bowiem, że dzięki konsolacji osoby żywe w symboliczny sposób mogą połączyć się ze zmarłymi podczas wspólnego spotkania przy stole. Trzeba jednak pamiętać, że stypa nie może mieć charakteru tradycyjnego przyjęcia, a nieco poważniejszy wymiar, pozwalający rodzinie i przyjaciołom oswoić się z odejściem osoby zmarłej. Jak wyglądać może konsolacja? W pierwszej kolejności należy zdecydować, gdzie ma się odbyć spotkanie rodziny i bliskich po pogrzebie. Wybór własnego mieszkania jest zdecydowanie najmniej kosztową możliwością, jednak w okresie żałoby może okazać się najbardziej niepraktyczną opcją. Zwłaszcza, że w czasie stypy należy zaserwować żałobnikom obiad, bądź drobny poczęstunek, do czego gospodyni pogrążona w żałobie może zwyczajnie nie być gotowa. Właśnie dlatego coraz więcej rodzin decyduje się przenieść konsolację do wynajętego lokalu. Bliscy zmarłego powinni pamiętać, by mimo towarzyszących im emocji zaprosić pozostałych żałobników na wspólny posiłek. Jeśli zaproszenie na konsolację wybrzmieć ma po pochówku na cmentarzu, wówczas warto poprosić zakład pogrzebowyo udzielenie głosu rodzinie zmarłego. Osoby udające się na stypę w charakterze gości powinni z kolei pamiętać, by dać rodzinie czas na przeżycie żałoby. Podczas konsolacji warto przekazać kondolencje, a po spożytym posiłku nie zajmować zbyt wiele czasu najbliższym osoby zmarłej. Konsolacja ma bowiem charakter krótkiego pożegnania i pocieszenia, a nie biesiady, czy rodzinnego przyjęcia, na którym spędzić można długie godziny. Przejdź do zawartości InwestycjeKredytyKonta bankoweZarabianieBlogLog In Bank może legalnie skonfiskować twoje pieniądze (skandaliczna ustawa) Sejm uchwalił ustawę, która pozwala bankowi skonfiskować oszczędności swoich klientów, w razie zagrożenia bankructwem! Ustawa weszła w życie 10 czerwca 2016 roku jako element ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym w zakresie restrukturyzacji banków. Poniższy artykuł z roku zaktualizowałem na prośbę czytelników Tak, bank może zabrać Ci pieniądze zupełnie legalnie! Ta skandaliczna ustawa to pokłosie dyrektywy unijnej, którą Polska była zobowiązana wprowadzić. Awantura na linii Bruksela-Warszawa “dziwnym trafem” nie była tematem nagłaśnianym przez mainstreamowe media. Z jednej strony Polska obok Czech, Luksemburga, Holandii, Rumunii i Szwecji nie dostosowała swojego prawa do wymogów unijnych mimo wielu ponagleń, gróźb karami i nacisków Komisji Europejskiej. Z drugiej strony w 2016 roku były plany rządu RP (częściowo zrealizowane) – podatek bankowy, ustawa dla Frankowiczów, odszkodowania dla polisolokatowiczów – kwota obciążeń dla banków z ówczesnymi założeniami przekraczała 100 mld zł. Zanim rząd zabrał się za obciążanie wydatkami banków, musiał zabezpieczyć się przed bankructwem banków. To wszystko działo się na naszych oczach w 2016 roku. Wtedy też banki przestały być instytucjami zaufania publicznego. Pamiętasz konfiskatę pieniędzy z kont bankowych na Cyprze w 2013 roku? Na Cyprze omawiany proceder został zalegalizowany i zastosowany w praktyce na szeroką skalę już w 2013 roku. Prawdopodbnie wydarzenia na Cyprze były jednym z argumentów za uchwaleniem europejskiej dyrektywy. Przypomnę tylko, iż na Cyprze w 2013 roku wprowadzono „jednorazową opłatę” w wys. 6,75 % od środków na koncie bankowym do 100 tysięcy euro oraz 9,9%- powyżej tej sumy. Blokady bankomatów i zamknięte oddziały banków sprawiły, że niewiele osób zdążyło wypłacić pieniądze przed konfiskatą. Dyrektywa europejska i jej implementacja w prawie polskim sprawia, że ministrowie, premierzy, właściciele i prezesi banków nie odpowiadają za jawną kradzież pieniędzy (jak bowiem inaczej można nazwać zabranie komuś z konta jego pieniędzy?). Media nazywają to oficjalnie “wywłaszczeniem” – co nie brzmi tak strasznie prawda? Komu bank odbierze pieniądze? Technicznie to nie bank konfiskuje pieniądze ale instytucja publiczna – Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który przejmuje kontrolę nad bankiem i tworzy specjalny fundusz. W 2020 roku pierwszy raz zastosowano ustawę w praktyce w Polsce, o czym pisałem w artykule: „Polski bank bezkarnie skonfiskował pieniądze klientów„. Wg dyrektywy BRRD (Bank Recovery and Resolution Directive) i ustawy przyjętej przez Sejm zagrożone są osoby, które mają w jednym banku ponad 100 tys. euro, czyli równowartość ok. 430 tys. zł. Takich osób w Polsce jest ponad 400 tysięcy. Wg dyrektywy i rodzimej ustawy w pierwszej kolejności koszty upadającego banku mają brać na siebie akcjonariusze i wierzyciele (to, co bank jest im winien, zostanie zamienione na udziały). Depozyty ponad 100 tys. euro mogą być wywłaszczane (konfiskowane). Oznacza to, że środki z twoich rachunków osobistych, kont firmowych, konta oszczędnościowego i lokat zostaną bezpowrotnie utracone. Osobiście uważam, że ustawa w skrajnych przypadkach może pójśc dalej i pieniądze mogą zostać wywłaszczone także osobom, które mają mniej niż 100 tys euro podobnie jak na Cyprze. Dlaczego tak myślę? Czy „ustawa o wywłaszczeniu” znacząco zwiększyła bezpieczeństwo systemu bankowego? Na blogu relacjonowałem cały proces bankructwa SK Bank w 2016 roku, od momentu kiedy jeszcze 99,9% osób nie wyobrażała sobie, że bank może upaść. Tylko w I połowie 2016 upadło parę SKOKów. Kilka dużych banków ma wciąż problemy z rentownością w 2020 roku. W 2016 roku i wiele lat wcześniej takie problemy miał BOŚ Bank, któremu Komisja Nadzoru Finansowego nakazała wdrożyć program naprawczy. Bank z kwartału na kwartał pokazywał straty. Wynik finansowy BOŚ Banku za I kwartał 2016 w tys zł. Efekty programu naprawczego nie miały odzwierciedlenia w wynikach banku. W pierwszym kwartale 2016 r BOŚ zanotował 17,4 mln zł straty, co przy notorycznym braku rentowności i ciągłych odpisach na złe kredyty kazał mi myśleć w 2016 o najczarniejszym scenariuszu. Inwestorzy giełdowi mieli podobne zdanie do Rekina Załóżmy, że BOŚ Bank by upadł. BOŚ Bank w 2016 roku miał 22 mld aktywów. Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu zwyczajnie mogłoby nie wystarczyć pieniędzy na wypłatę depozytów klientom BOŚ Banku (BFG w 2016 miał ok 10 mld zł). Wszystko zależy ile by im brakło. W przypadku SK Banku było to ok 63% aktywów. Jeśli tyle samo brakłoby BOŚ-owi ustawa by zadziałała i bank byłby uratowany. Przyjrzyjmy się jakby to wyglądało: Tak więc potrzebowalibyśmy w zaokrągleniu 14 mld zł. BFG ma tylko ok 10 mld zł…. Oszczędności powyżej 100 tys. euro można znaleźć na nie więcej niż 1 proc. kont bankowych. Według danych NBP, we wrześniu 2015 roku na ok. 38 mln kont bankowych leżało łącznie 951 mld zł. Potencjalnie w całym systemie bankowym do przejęcia mogło być więc do 10 mld zł. Oszacujmy więc, ile depozytów BOŚ mógłby skonfiskować swoim klientom. W zaokrągleniu przyjmijmy 17 mld zł (tyle wynoszą zobowiązania wobec klientów BOŚ za I kw. 2016 r) 17 mld zł /951 mld zł *100% = 1,8% (tyle depozytów wg ustawy mógłby skonfiskować bank). 1,8%*10 mld zł = 0,18 mld czyli 180 mln złotych. Za mało aby uratować udający BOŚ Bank, prawda ? Zgodnie z ustawą koszty upadającego banku wezmą na siebie głównie akcjonariusze i wierzyciele (a więc i inne banki, które robią biznes z BOŚ). Tak więc, zgodnie ze sprawozdaniem finansowym za I kw 2016 BOŚ Banku byłoby to kwota w zaokrągleniu 3,5 mld zł. Okey, być może udałoby się uzbierać prawie 14 mld i uratować BOŚ Bank. Odpowiedź BOŚ Banku Nasza społeczność już w 2016 roku miała taką siłę, że banki monitorowały publikacje na Rekinie. Zobacz w jaki sposób zaregował BOŚ Bank. BOŚ Bank próbuje zastraszyć Rekina i ukryć niewygodne fakty. Na moje pytanie, które konkretnie informacje/zdania są „nieprawdziwe” nie otrzymałem odpowiedzi. W moim artykule nie padało również stwierdzenie, że „depozyty klientów BOŚ Banku są zagrożone”. Fakt jest natomiast taki, że kurs akcji BOŚ Banku od 29 lipca 2008 roku do 12 czerwca 2016 spadł o ponad 90% ! Bank konsekwentnie wykazywał straty finansowe co można zobaczyć w sprawozdaniach finansowych. Finalnie BOŚ Bank, po sowitych dotacjach z innych spółek Skarbu Państwa odzyskał rentowność w 2017 roku. Co jednak w przypadku upadku większego banku z kapitalizacją 70 mld zł ? …lub wielu banków na raz. Krach gospodarczy zapoczątkowany koronawirusem w 2020 roku każe ponownie przemyśleć najbardziej ekstremalne scenariusze. Śmiało można stwierdzić, że depozyty straciliby wszyscy klienci banku. Na pomoc przychodzi jednak Narodowy Bank Polski, który oficjalnie poinformował o dodruku dziesiątków miliardów złotych i zasileniu w płynność banków w 2020 roku. To czy będzie to konfiskata czy inflacja na jedno wychodzi ponieważ w obu przypadkach tracimy pieniądze lub ich wartość nabywczą. [sociallocker id=”1937″] Getin Noble Bank, który należy do 10 największych banków w Polsce, z kapitalizacją rzędu 70 mld zł. Więcej o zagrożeniach dla tego banku pisałem tutaj. [/sociallocker] Kiedy Bank odbierze Ci twoje pieniądze? Wg Ministerstwa Finansów przejęcie pieniędzy z twojego rachunku jest możliwe wtedy, gdy bank będzie zagrożony bankructwem. Ministerstwo zapewnia jednak, że o takim posunięciu bank nie może samodzielnie decydować. Takie uprawnienia ma specjalnie powołany do tego organ nadzorczy przez Bankowym Fundusz Gwarancyjny. Zatem wszystko zależy od stanu funduszy BFG i woli politycznej rządzących. Opinia rządu i opozycji o ustawie Warto przypomnieć jak o ustawie wypowiadali się politycy, którzy teoretycznie powinni dbać o bezpieczeństwo finansowe wszystkich obywateli. Poniżej przypominam wypowiedzi z 2016 roku. ——————– fragment artykułu z 2016 roku ———————— W ocenie rządu uchwalenie projektowanej ustawy powinno zwiększyć bezpieczeństwo systemu bankowego w Polsce. – mówił w Sejmie podczas pierwszego czytania projektu ustawy Leszek Skiba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. Wiceminister finansów Wiesław Janczyk argumentował że dotychczasowe zasady negatywnie wpływają na sektor bankowy: utrwaliło się w nim bowiem przekonanie, że są tam instytucje tak duże, że nie mogą upaść. Jak tłumaczył, by prowadzić przymusową restrukturyzację instytucji finansowych, konieczne są odpowiednie ramy prawne. Takie, które umożliwią szybką naprawę podmiotu zagrożonego niewypłacalnością, bez względu na jego wielkość i powiązania rynkowe. PO i Nowoczesna również w pełni popierają projekt ustawy: Podczas pierwszego czytania w Sejmie posłanka PO Izabela Leszczyna zapowiedziała w imieniu całego klubu głosowanie za przyjęciem ustawy. – Celem jest ochrona środków publicznych poprzez minimalizację ryzyka użycia tych środków w celu ratowania problematycznych i stwarzających zagrożenie instytucji Wtórował posłanka Nowoczesnej Paulina Henning-Kloska: – Ważne jest dbanie o interes osób, które w bankach w Polsce, w SKOK-ach w Polsce mają swoje depozyty. W związku z czym klub Nowoczesna oczywiście chętnie aktywnie włączy się w prace nad tą ustawą. ——————– koniec fragmentu artykułu z 2016 roku ———————— Sam tylko projekt ustawy zawierał 360 artykułów prawnych. Wraz z uzasadnieniem, oceną skutków regulacji i tabelą zbieżności zajmował aż 1272 strony! Dziś przebrnięcie przez ustawę o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym jest zadaniem dla wybitnie zdeterminowanych jednostek. Zdaniem Rekina Nie ma rzeczy w 100% bezpiecznych. Twój dorobek życia trzymany na koncie w banku też taki nie jest. W przysłowiowej skarpecie również nie. To co służy większemu bezpieczeństwu to dywersyfikacja. Można trzymać pieniądze na wielu kontach, lub częściowo nawet kontach zagranicznych w bardziej wiarygodnych Państwach. Na blogu znajdziesz pełny zestaw narzędzi: konta walutowe i zagraniczne, najtańsze konta osobiste, najlepsze konta osobiste konta firmowe lokaty bankowe Udostępnij Podobne wpisy Page load link

czy zmarłemu wkłada się pieniądze